Sądząc po tym, jak nieczęsto piszę, wydawać by się mogło, że życie Beatlesów upływało od nagrania do wydania kolejnych piosenek, a pomiędzy tym leżeli sobie do góry brzuchami. Nie do końca; nie opisuję bowiem codziennych występów na żywo (od kilku lat) i w radiu (od całkiem niedawna). BBC nadawało taki program, w którym nie puszczano nagrań z płyt, tylko zapraszano muzyków, a oni grali w studiu radiowym. Ot, na przykład "dziś" TB grali w BBC od godziny 11-tej do 14-tej nagrywając piosenki Too Much Monkey Business, Love Me Do, Boys, I'll Be On My Way oraz From Me To You. Większość z nich jest znana z oficjalnej dyskografii, nie były natomiast nigdy wydane Too Much Monkey Business i I'll Be On My Way. Ta druga jest ich autorstwa, może i niezła, aczkolwiek ja ją odbieram jako bardzo "nijaką" (zresztą - nigdy nie wydana, jakiś powód musiał być...), natomiast pierwsza to utwór Chucka Berry'ego. I chciałbym właśnie ją wkleić, ponieważ pokazuje, że umieli grać w takim "surowszym" stylu, z brzmieniem zbliżonym do wczesnych Rolling Stones.
Jeśli chodzi o grę na gitarze, to moim zdaniem nie powstydziłby się jej Keith Richards z tamtych lat. Bas zresztą też bardzo fajnie sobie "kroczy". I chyba rzeczywiście byli nieźli w tych klimatach, bo oto co mówił o nich sam Little Richard:
Mieli brzmienie, jakiego nigdy przedtem nie słyszałem u żadnego zespołu w Anglii. Swingowali jak zwariowani, ale nie tylko to. Zbliżyli się tak bardzo do brzmienia rdzennych, kolorowych zespołów, że czasami musiałem przecierać oczy, gdy ich oglądałem, bo nie wierzyłem, że to byli biali chłopcy. Mówię wam, mogliby być wielcy w Stanach. Mieli właściwe podejście, właściwe wyczucie. Człowieku, oni potrafią dawać czadu!
A wieczorem kolejny występ na żywo, pojutrze kolejny, następnego dnia kolejny, następnego... Aaa, nie, 8 kwietnia nie mieli występu. Wydarzyło się coś szczególnego. Ale o tym 8 kwietnia.
Dlaczego jest trochę czarnego tła w tekście ? Poza tym fajny blog.
OdpowiedzUsuń